Przegrana.!?
16.08.2023

Czy jesteśmy skazani na niepowodzenie w nauce języka obcego?

Dlaczego wielu chce się nauczyć języka obcego, a tak niewielu to się udaje?

Odpowiedzi na to pytanie, podpartych wieloma teoriami, jest wiele. Szukamy najlepszej szkoły, najlepszej metody czy w końcu najlepszego nauczyciela… a i tak często nie jest to wystarczające. Dlaczego? Gdzie leży problem? Odpowiedź brzmi: w uczącym się, albo precyzyjniej rzecz ujmując w jego mózgu, sercu i woli. Mózg odpowiada za procesy myślowe, serce za stan emocjonalny, a wola decyduje o wszystkim. Nauka języka to kwestia nie tylko spraw zewnętrznych (szkoła, metoda, nauczyciel), ale przede wszystkim wewnętrznych (styl myślenia i emocje).

Nauczenie się języka (czy jakiejkolwiek innej umiejętności) to wejście w nową rzeczywistość – do tej pory nam nieznaną, obcą czy może nawet napawającą lękiem. Jeżeli ktoś, na przykład, próbował już kilka razy w różnych szkołach, różnymi metodami i z różnymi nauczycielami i nic nie osiągnął to znaczy, że to jego mózg (miejsce, w które chcemy de facto włożyć język obcy) odrzuca tą porcję wiedzy. Jego stan emocjonalny związany z przegraną pogarsza się doprowadzając go do frustracji i rezygnacji z nauki. Człowiek chce, a jego wnętrze robi sabotaż i psuje wysiłek. Wola mówi: “chcę”, Mózg mówi: “tak, ale tylko po mojemu” (a on przecież nie wie jak – bo nigdy jeszcze przecież żadnego języka obcego się na nauczy), Emocje mówią: “I tak się nie uda – lepiej nie zaczynać – bo będzie wstyd!”. jest tu jakiś błąd w komunikacji pomiędzy wolą, mózgiem a emocjami.

Co robić?

Do kogo zwrócić się po pomoc? Woli, Mózgu, Emocji? Kto tu wydaje się być najsilniejszy? Wola. Z tych trzech: wola. Najsłabsza, ale wola. Emocje zawsze nas najpierw wpuszczą w maliny, potem zwiodą na manowce i na koniec wystrychną na dutka! Mózg będzie sabotował kolejne próby znalezienia innego sposobu na skuteczną naukę – bo przecież on wie najlepiej. Ale jest jeszcze ta nasza wola. Często jest niestety słabiutka, uśpiona, niemal nieaktywna.

Jak ją obudzić?

Stephen Covey w swojej książce “Najpierw rzeczy najważniejsze” daje nam podpowiedź jak można by się za to zabrać. Mówi, że wolę budzimy i ją trenujemy aby osiągnęła dojrzałość i pełną funkcjonalność poprzez umawianie się sam ze sobą na zrobienie czegoś tak małego, że nie może nam się to nie udać: tak jakby skazujemy się na sukces! Wtedy krok po kroku zaczyna nam rosnąć POCZUCIE SPRAWCZOŚCI, ZAUFANIE DO SIEBIE I ZACZYNA SIĘ POJAWIAĆ WIARA I NADZIEJA,  ŻE TO SIĘ MOŻE UDAĆ. Mózg i emocje pokornie za tym idą – bez oporu. Mózg widzi, że to działa – a jak on widzi, że coś działa to nie protestuje. Emocje zmieniają koloryt z szarości na pełną paletę barw wyrażających radość – czujemy się nagrodzeni, pochwaleni – a więc chce się nam dalej iść w tą stronę!

Przykład praktycznego zastosowania? Zadaj sobie pytanie ile czasu dziennie jesteś w stanie uczyć się języka obcego i zobacz co się dzieje z twoimi emocjami?

Mówisz: “Godzina?” – Emocje mówią: “Aaaaaa”.
Mówisz: “Pół godziny?” – Emocje mówią: “Hmmm”.
Mówisz: “15 minut?” Emocje mówią: “No może…” .
Mówisz: “5 minut? Emocje mówią: “ok – tyle wytrzymamy”.

Od tego zacznij. Potem powoli zwiększaj ilość czasu przeznaczanego na naukę. Aż osiągniesz swój wymarzony cel!

Tą i inną tematyką która krąży wokół całego procesu nauki języka zajmuje się metoda essence.

 

 

Artykuł powstał na podstawie: “Najpierw rzeczy najważniejsze” Stephena Coveya

Daniel Leszczyński
metodyk i trener językowy
właściciel Szkół Językowych PrimE i BROADWAY
współtwórca metody essence.

×
Masz pytania i wątpliwości?
Zapraszamy do kontaktu

    Please prove you are human by selecting the flag.